Każdy, kto pamięta smak pączków sprzed 20-30 lat, mówi, że próżno dziś takich szukać. Jak cała żywność, padły ofiarą konsumpcyjnej degradacji. Pogoń za zyskiem spowodowała, że dawny smak pączków trwa głównie w pamięci starszych osób.
Czy jednak na pewno nie da się znaleźć dobrych pączków?
W Warszawie 30 lat temu wyśmienite pączki były sprzedawane w kawiarni Hotelu Europejskiego. Kawiarni już nie ma, po pączkach i sokołach tam robionych nie ma już śladu.
Drugim magicznym miejscem była cukiernia rodziny Blikle – pączki tamtejsze były klasą nie do pokonania przez innych. Niestety, Blikle postawił na ilość, rezygnując z jakości – dzisiejsze pączki są już produktem masowym, bez duszy i smaku sprzed lat, nie mają nic wspólnego z dawnymi pączkami z cukierni na Nowym Świecie.
Dziś najlepsze w Warszawie wydają się być pączki z czterech miejsc – z dawnej, specjalizującej się tylko w pączkach, cukierni na ul. Górczewskiej 15, z cukierni Sierskiego na Inżynierskiej 11 oraz z nowej cukierni Marty Grycan, przy ul. Nowolipki 12
Poza Warszawą dużą sławą cieszyły się jeszcze niedawno pączki z cukierni „U Szarego” w Opatowie, jednak w ostatnich miesiącach ich jakość pogorszyła się trochę, miejmy nadzieję, że nie bezpowrotnie. W Krakowie znane są pączki od Buczka na ul. Długiej, a w Gdyni z cukierni Justynka.
Warto przeczytać krótki wywiad Jarosławem Szarym z Opatowa:
…Jak w każdym zawodzie – kontynuuje Jarosław – tak i w cukierni są pewne tajemnice. Na przykład pączki, musi być odpowiednia ilość żółtek. Większość cukierników powtarza, że pączki powinno się smażyć na smalcu, wtedy mają odpowiedni smak. Cukiernia to cykl zamknięty. Produkujemy ptysie, potrzebujemy białek, zostają żółtka, które zużywamy do pączków. Przyjeżdża do nas wiele firm, proponują proszek. Mówią, zamieszajcie z wodą i ciasto gotowe. My pieczemy sposobami tradycyjnymi, według receptur niezmienionych od lat 60. Nie dokładamy konserwantów, nie żałujemy jajek i nie oszczędzamy…
Reszta wywiadu na portalu echodnia.eu.
Jakie cechy musi mieć prawdziwy pączek?
Musi być smażony na smalcu, nie może mieć niedosmażonej, białej obrączki, musi mieć lekko chrupiącą skórkę, ciasto z dużą ilością żółtek, gęsty i twardy lukier na wierzchu (nigdy mokry), rozpadający się delikatnie na płatki, skórkę pomarańczową na wierzchu – no i wyłącznie różane lub marmoladowe (z prawdziwej marmolady) nadzienie.
W Warszawie dobre są też pączki od Mularczyka na Grochowskiej 242. Cukiernia istnieje od 46 lat. Gdy tylko jestem na Grochowie, zajeżdżam po pączki.
http://www.se.pl/multimedia/galeria/79087/151975/tusty-czwartek-2012-to-juz-dzis-tak-sie-smazy-prawdziwe-paczki/
Nie są takie złe, ale rzeczywiście moja mama mówi, że kiedyś były dużo lepsze. Za to są w całej Polsce.
Potwierdzam, pączki od Bliklego są okropne, drogie i malutkie.