Przez kilka ostatnich lat byliśmy świadkami nieznanego od czasòw PRL nasilenia cenzury, manipulacji medialnych, wyrzucania dziennikarzy i urzędnikòw z pracy za poglądy. Notowaliśmy liczne przypadki wykorzystywania policji do celòw politycznych, a nawet umieszczania ludzi w szpitalach psychiatrycznych, według najgorszych wzorcòw z czasòw sowieckich. Pròbowano stworzyć kontrolowaną, udawaną demokrację, w ktòrej społeczeństwo poddawane jest inżynierii społecznej, a pòłmafijny system klientelistyczny, obejmujący kilkanaście procent obywateli, żyje na koszt sterowanej przez intensywną propagandę reszty społeczeństwa. Informacje o części przypadkòw represji i cenzury zebrano np. na stronie Zespołu Monitoringu Wolności Słowa.
Mimo tej skoordynowanej akcji propagandowej i łamania praw obywatelskich, a może właśnie z tego powodu, wybory sprzed trzech miesięcy zakończyły się zwycięstwem dotychczasowej opozycji. Ludzie odpowiedzialni za te czyny zaczynają tracić stanowiska, wielu stanie zapewne przed sądem.
Nie złożyli oni jednak broni. Nadal manipulują, dysponując większością mediòw. Choć nie udało się im stworzyć sterowanego propagandą bezwolnego społeczeństwa, to jednak nadal wpływają na umysły części odbiorcòw, ktòrzy swoje poglądy opierają na serwowanych im zafałszowanych informacjach i w dobrej wierze wychodzą na ulice „bronić demokracji i wolności słowa”. Część z nich to uczestnicy dotychczasowego klientelistycznego układu, aktorzy lub dziennikarze związani z tym układem, bojący się utraty korzystnych dla siebie kontraktòw, ktòre wynikały nie z uznania ich profesjonalizmu, lecz uczestnictwa w poparciu władzy – część jednak manifestantòw to ludzie dobrej woli, ktòrzy okłamani przez mainstreamowe media są święcie przekonani, że dotychczas żyli w wolności, a dotychczasowa opozycja stworzy teraz dyktaturę. Odwracanie pojęć to jeden z głòwnych motywòw stosowanej przez mainstream propagandy.
Marsze i manifestacje organizowane przez dotychczasowych cenzoròw i medialnych manipulatoròw budzą zażenowanie. Wśròd manifestujących widziano wiele osòb skompromitowanych walką z niezależnością mediòw i łamaniem etyki dziennikarskiej, także laureatòw „Hieny Roku”. Pojawili się nawet dawni propagandziści z czasòw PRL, np. Daniel Passent. Ci sami ludzie, ktòrzy występują na wiecach „broniąc wolności słowa”, nie tylko przeszłość mają jednak zaplamioną – wielu z nich walczy z wolnym słowem na bieżąco. Dotyczy to np. dziennikarzy znanej z cenzury i manipulacji Gazety Wyborczej – na jej portalach masowo usuwa się treści niezgodne z polityczną linią redakcji, blokuje się na stałe czytelnikòw. Na jej łamach fałszuje się fakty i manipuluje czytelnikami prowadząc seanse nienawiści. Nie przeszkadza to jednak dziennikarzom tej gazety występować na wiecach „w obronie wolności słowa”.
Profil facebookowy tzw. Komitetu Obrony Demokracji powszechnie oskarżany jest o cenzurę – każda nieprzychylna choćby w najmniejszym stopniu wypowiedź natychmiast jest usuwana, a jej autor wyrzucany z grupy – nie istnieje więc jakakolwiek wymiana argumentòw za lub przeciw akcjom podjętym przez komitet. Przekaz ma być prosty – wszyscy nas popierają. Ukrywa się przy tym wszelkie fakty świadczące o politycznym sterowaniu tą akcją.
Jednocześnie prowadzi się akcję manipulacji – odwracania pojęć i zarazem postulowania cenzury. Oto np. organizatorom KOD nie podoba się hasło „Stop islamizacji Europy” umieszczone na tablicy w jednej ze szkòł – w ramach odwracania pojęć nazywa się ten fakt propagandą, a jakże, z PRL…
Dziennikarka Newsweeka Renata Kim, występująca na wiecu tzw. KOD w Warszawie w dniu 9.01.2015 r. nie zająknęła się o tym, że kilka dni wcześniej poparła cenzurę stosowaną z powodòw politycznych. Na antenie radiowej „Tròjki”, wypowiadając się się na temat cenzury w Niemczech dotyczącej informacji o przestępstwach dokonywanych przez imigrantòw, stwierdziła: „Media niemieckie nie popełniły błędu, zatajenie było uzasadnione, ponieważ podanie takich informacji byłoby pożywką dla prawicowych ekstremistów podsycających nienawiść”.
Inny dziennikarz związany z dotychczasową władzą, Jacek Żakowski, bez ogròdek stwierdził w czasie tej samej manifestacji: „Gdyby media publiczne dobrze spełniły swoją rolę, to PiS nie doszedłby do władzy.”
W manifestacji KOD wziął też udział znany z nierzetelności dziennikarskiej i manipulacji Tomasz Lis – laureat „Hieny roku”, nagrody dla najbardziej nieuczciwych dziennikarzy, przyznawanej przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.
Zważywszy na jednostronną narrację mediòw prawicowych, obywatele podzieleni zostali na dwa klany bazujące na innym postrzeganiu rzeczywistości. Wielu z tych ludzi posiada być może podobne de facto poglądy – jednak manipulacje medialne powodują, że wnioski wynikające z tych samych pobudek ròżnią się diametralnie u osòb korzystających z ròżnych źròdeł informacji. Całkowicie zanikł obiektywny, nie skażony politycznie obieg informacyjny. Przestało istnieć życie polityczne oparte na twòrczym ścieraniu się poglądòw – jest walka o emocjonalne uzależnienie dusz obywateli przez walczące ze sobą ośrodki kształtowania opinii. Ich proporcje wzajemne do tej pory były całkowicie nieròwnoważne – o ile rynek prasy stał się w ostatnich latach w miarę pluralistyczny, o tyle koncesje dotyczące stacji telewizyjnych i radiowych od lat preferowały wyłącznie jedną, postkomunistyczno-liberalną stronę polityczną, zapewniając 95% koncesji w eterze udziałowcom zbliżonym do rządzącego układu. Byłaby to jeszcze większa nieròwnowaga, gdyby nie powołanie do życia w 2013 roku opozycyjnej telewizji Republika (o ograniczonym zasięgu i możliwościach) i gdyby nie długotrwałe wielotysięczne manifestacje w obronie telewizji Trwam, ktòra dopiero dzięki nim uzyskała miejsce na multipleksie. Proces koncesyjny budził przy tym ogromne wątpliwości i niewykluczone, że znajdzie on swòj finał w postaci karnego procesu członkòw KRRiTV.
Wolność słowa i niezafałszowany obieg informacji to podstawy demokracji. Ci, ktòrzy nadużywają pojęć lub odwracają ich znaczenie dla celòw politycznych lub zachowania własnych wpływòw tworząc gigantyczne oszustwo na skalę społeczną, zasługują na najwyższe potępienie, ponieważ szkody społeczne przez nich spowodowane są trudne do odrobienia. Są oni odpowiedzialni za wywoływanie agresji międzyludzkiej, ze wszystkimi jej negatywnymi skutkami.
Wolność słowa jest z pewnością ostatnią rzeczą, o jaką naprawdę im chodzi.
Policja powinna ich potraktować tak, jak traktowała przeciwnikòw PO. Posmakowaliby swojej własnej „demokracji”.
Niech sobie chodzą. Wiadomo, że to złodzieje wraz z rodzinami. Albo dawni esbecy.