To, że działalność Poczty Polskiej od lat stanowi parodię usług pocztowych, wiemy wszyscy. Skutkiem tego rynek usług pocztowych i kurierskich dawno przejęty został przez firmy prywatne i pierwszym odruchem przeciętnego obywatela chcącego wysłać przesyłkę jest skierowanie się do firm kurierskich czy paczkomatowych lub skorzystanie z Paczki w Ruchu. Myśl o skorzystaniu z usług Poczty Polskiej dotyczy marginalnych zdarzeń i na pocztę chodzi się wyłącznie dlatego, że… ta poczta właśnie nie działa.
Tysiące ludzi skarżą się na forach internetowych, że po każdą przesyłkę nadaną przez Pocztę Polską muszą udawać się po odbiór w placówce, ponieważ listonosze przestali wypełniać swoją rolę – zamiast przynieść przesyłkę, wrzucają awizo. Kiedyś awizo wrzucane było wtedy, gdy nikogo nie było w domu – dziś jest to norma. Mimo, iż siedzisz w domu cały czas, doręczyciel nie zadzwoni do drzwi, lecz zostawi powiadomienie.
Doręczycielska fikcja w niektórych miastach sięgnęła jednak poziomów, których nie sposób zaakceptować. Nie tylko większe przesyłki, lecz także lekkie listy przestały być doręczane.
To nie wszystko – coraz częściej zdarza się, że nawet awizo nie jest wrzucane do skrzynki!
Oto nasz czytelnik z warszawskiego Tarchomina w ogóle nie dostał awiza na przesyłkę z Aliexpress. W dniu upływu terminu odesłania przesyłki przypadkiem sprawdził w systemie internetowym nadawcy, że przesyłka dawno jest już na poczcie przy ul Modlińskiej. Dzięki temu w ostatniej chwili zdążył ją odebrać. Inny czytelnik, również ze wspomnianego Tarchomina, dwukrotnie w tym roku znalazł w skrzynce awizo POWTÓRNE (nie było pierwszego!), wrzucone 2 lub 3 dni po dacie, w której upływał termin odbioru listu urzędowego. Trudno opisać jego zdenerwowanie wobec konieczności zastanawiania się, skąd pochodziło pismo – z urzędu skarbowego, gminy, sądu, czy straży miejskiej…
Konsekwencje nieodebrania pism urzędowych bywają często drastyczne. W obliczu tak skandalicznego niedopełniania obowiązków przez operatora pocztowego powinniśmy domagać się odebrania mu uprawnień do obrotu przesyłkami urzędowymi i stworzenia państwowej służby zajmującej się takim obrotem – lub do korzystania przez instytucje państwowe z usług innego operatora, co przecież miało już kiedyś miejsce. Wówczas wycofano się z tego pomysłu, może warto pomyśleć o nim ponownie?
Istnienie państwowej poczty jest ważne, jednak nie jest warunkiem sine qua non. W Szwecji np. poczta państwowa nie istnieje i nie jest to powodem upadku państwa.
Może i u nas należy pomyśleć nie tylko o odebraniu monopolu na przesyłki urzędowe, ale po prostu o likwidacji PP, skoro – poza przekazami pieniężnymi – instytucja ta, mimo ciągłej wymiany prezesów, nie potrafi spełnić już niemal żadnego z zadań, do których została powołana, zużywa zaś pokaźne sumy z budżetu państwa, nie przynosząc żadnych dochodów.
No cóż, taka prawda.