Menu Zamknij

Udawani Warszawiacy. „Nowi Warszawianie” opanowali miasto.

Mieszkańcy Warszawy z coraz większym przerażeniem obserwują degradację miasta spowodowaną najazdem młodych agresywnych ludzi, którzy masowo zjeżdżają z kraju i zasiedlają podwarszawskie sypialnie, stanowiąc narybek korporacji działających w stolicy.

Stanowią oni szczególny element społeczności lokalnej, ponieważ stresy i frustracje wynikające z pracy w warunkach hierarchicznych struktur korporacyjnych odreagowują z nadmiarem w swoim środowisku zamieszkania.
Ludzie ci niosą wszystkie negatywne zjawiska związane z awansem społecznym: są charakterystycznie agresywni, nie integrują się ze społecznością, mają trudności w relacjach międzyludzkich, są rozchwiani emocjonalnie, z racji częstych braków intelektualnych i moralnych są łatwo podatni na manipulacje.
Można przypuszczać, że ta ich kondycja wynika z selekcji negatywnej. Małe miasta w Polsce opuszczają w dużej mierze ludzie asertywni – jednak asertywnych w pozytywnym sensie jest wśród nich znacznie mniej niż w znaczeniu negatywnym. Tych ostatnich jest znacznie więcej, szukają łatwiejszego zarobku i blichtru stolicy, pożądają uznania, władzy i apanaży.
Warszawa traci na tym zjawisku, zyskują małe miasteczka i wsie, pozbywając się ludzi o nie najciekawszych charakterach.

Ludzie ci nie płacą podatków w Warszawie, lecz w miejscu swego pochodzenia, akcje zorganizowane przez władze miasta, by nakłonić ich do płacenia podatków, spełzły na niczym. Niektóre dzielnice peryferyjne, jak Ursus, czy Białołęka mają z tego powodu poważny problem podatkowy – ok. 70% mieszkańców to niezameldowani przyjezdni.
http://www.bialoleka.waw.pl/zameldujsie/page/

Są aroganccy i pozbawieni kultury – przyprawiają w czasie wakacji złą opinię Warszawiakom, obnosząc się, że są „z Warszawy”. Zarówno w Warszawie, jak i poza nią, są chamskimi kierowcami, rozpychając się na drodze, zajeżdżając innym, naruszając przepisy.

Dość łatwo ich rozróżnić, ponieważ przeważnie nazywają siebie „Warszawianami” – żaden rdzenny Warszawiak tak się nie określi.

Największe zagrożenie dla miasta płynie z tego, że ludzie ci zaczynają powoli stanowić większość mieszkańców miasta – skutkuje to tym, że wybierają podobnych sobie reprezentantów – w mieście kwitną podejrzane interesy i chaos organizacyjny.

Spośród nich rekrutuje się najwięcej tzw. lemingów, czytelników Gazety Wyborczej i widzów TVN24, zadowalających się pseudokulturą mainstreamu, mających wybujałe ego i nauczonych, że agresja jest cool. Ludzie ci nie utożsamiają się z tradycjami i historią miasta, w czasie obchodòw rocznicy Powstania Warszawskiego nie zatrzymują się o godz. 17.00 dla uczczenia poległych.

Oczywiście, piszemy tu o pewnej kategorii ludzi, a nie o wszystkich przyjeżdżających – wielu z nich spełnia w stolicy pozytywną rolę i godnie reprezentuje swoje rodzime strony. Poza tym nie mówimy tu o mieszkańcach okolic Warszawy – odwrotnie, to podwarszawskie miejscowości zaczęły powoli spełniać rolę depozytariuszy tradycji i wartości związanych z historią miasta, zwłaszcza, że od zawsze istniało, a teraz nasiliło się zjawisko ucieczki Warszawiaków z korporacyjnego centrum i osiedlania się w podwarszawskich miejscowościach. Problem, o którym piszemy, dotyczy pewnej kategorii ludzi z daleka, objętych syndromem pseudo-awansu społecznego.
Opisane wyżej zjawisko jest tak charakterystyczne, że mówi o nim wielu warszawiaków, warto więc dać następującą radę: gdy macie problem z chamsko zachowującymi się ludźmi, mówiącymi , że są z Warszawy, zapytajcie ich: „Od kiedy?”

(29.11.2012)

5 komentarzy

  1. Rambo

    hahahahahahhahahahah
    tez jestem przyjezdny, popatrzcie na swoj lokalny praski folklor – mieszkancow dresowych, melomanow kamienicowych. na odbudowe 'waszego’ miasta skladal sie w czasie komuny caly kraj.

  2. max

    Słoiki, nowy symbol stolicy, wybrany: Konkurs na „Neon dla Warszawy” rozstrzygnięty. 5462 osoby zagłosowały na pracę „Warszawskie słoiki”. Już niebawem świetlna instalacja pojawi się w stolicy. Źródło: TVN Warszawa.

  3. dyrek

    Wyniosłem się z Warszawy, bo nie mogłem już znieść tego korporacyjnego smrodu. Burdel w mieście, skorumpowana władza, agresja wśród ludzi. Potwierdzam – Warszawa zamienia się w moralne szambo wśród kafelków i boazerii.

  4. ala

    No właśnie pani Sterylna udowodniła, że autor nie przesadził. Ani nie pisał o wyp…aniu, tylko o tym, że ci ludzie nie płacą podatków, pisał o tych agresywnych przyjezdnych, a nie o normalnych. Jaka ksenofobia? To słowo wytrych poprawnościowej nowomowy. No pewnie, że się mamy wspierać – facet napisał właśnie o tym, że ci ludzie w ogóle nie wspierają społeczności – wiem, jacy są, bo sama mam z nimi do czynienia, ani dzień dobry powiedzieć, ani pomóc, ani przyjść na zebranie wspólnoty, za to chętnie zaparkują w niedozwolonym miejscu, a dobrze parkującemu sąsiadowi nakleją „karnego kutasa”. Mają w d. wszelkie stosunki międzyludzkie.

  5. sterylnie

    Jestem przyjezdna i aż przykro mi czytać, jak bardzo się generalizuje problem, trochę czasu (kilka lat) już tu mieszkam i spotkałam się z większą agresją i niezrozumieniem właśnie tubylców, rodowitych Warszawiaków. Artykuł brzmi jak jakiś wewnątrzksenofobiczny wylew, przecież żyjemy w Polsce, więc wszyscy mamy siebie wspierać, a nie zwalczać! A ja, i inni moi przyjezdni znajomi nie dość, że czytają takie bzdury, to jeszcze musimy słuchać (właśnie od rodowitych mieszkańców!), że mamy stąd wy*******ać, a dokładnie nie wiadomo czemu! Homo homini lupus est, no byle się przyczepić, jak daję słowo.

Dodaj komentarz